Temat: 3r
BCAA znają chyba wszyscy, którzy kiedykolwiek chcieli zbudować trochę masy. O sportowcach czy jakichś znowu specjalnie zapalonych kulturystach nie mówię, bo nie zaliczam się ani do jednych, ani tym bardziej do tych drugich. Po prostu chciałem zbudować trochę masy, żeby lepiej wyglądać na lato i w ogóle być silniejszym. Bez aminokwasów nie da się mięśnia zbudować, więc wybrałem odżywkę właściwie na chybił trafił. Przyznam szczerze, że 3r nie był jakimś specjalnie przemyślanym wyborem. Po prostu zobaczyłem, że ma BCAA i jeszcze zestaw jakichś innych aminokwasów, o których wtedy za dużo nie wiedziałem. Cena pasowała i wziąłem. Spodziewałem się, że będzie to jeden z tych suplementów, które się bierze i mocno wierzy, że dają dodatkowe 10% do masy mieś nowej. Bardzo się w stosunku do niego pomyliłem.
W jaki sposób się pomyliłem? Kardynalny. W opisach 3r zawsze można się spotkać z informacjami, że przyspiesza regenerację mięśni i daje dodatkową motywację do ćwiczenia. Wiecie, coś w stylu „nasmaruj się naszym kremem, to będziesz szczęśliwa”. Motywacji na samym początku nie było jakiejś specjalnej, ale była szybsza regeneracja. W ogóle nie miałem typowych zakwasów dla początku cyklu treningu oporowego. Zazwyczaj wszystko boli nawet w nocy, jak poważnie do sprawy podchodzisz, a tym razem faktycznie dało się coś odczuć, ale do rana już było ok. Potem wydawało mi się, że ćwiczy się fajniej właśnie dlatego, że człowiek nie musi się bać tych wszystkich mikrouszkodzeń mięśni i zwyczajniej więcej z siebie daje, ale prawda jest taka, że ogólnie byłem mniej zmęczony i bardziej pozytywnie podchodziłem do ćwiczeń.
Różnica była naprawdę duża i tym większa, że z jednej strony są aminokwasy i przyspiesza wzrost mięśnia, a z drugiej strony wykonujesz znacznie większą pracę, przez co wszystko przebiega jeszcze szybciej. Nie jestem ekspertem i nie mogę powiedzieć, co dokładnie sprawiło, że sucha masa rosła mi szybciej, ale 3r odpowiedzialny był za wszystkie czynniki mające na to wpływ. Nie wyobrażam już sobie treningu bez 3r.